Banki aktywnie kontrolują swoich kredytobiorców

Wydawać by się mogło, że najtrudniej jest wziąć kredyt hipoteczny - potem kolokwialnie mówiąc jest już tylko z górki. Nic bardziej mylnego, bowiem banki w Polsce coraz bardziej boją się o to, czy ich klienci nie przestaną nagle spłacać swoich zobowiązań. Dlatego też na porządku dziennym są stałe kontrole zdolności kredytowej.

Niektórzy mogą być naprawdę zaskoczeni, bo przybywa przypadków w których pracownik banku np. odwiedza świeżo upieczonego kredytobiorcę w jego lokum. Rzecz jasna po to, by sprawdzić czy zakupione mieszkanie faktycznie istnieje i czy pieniądze z kredytu poszły na pożądany cel. Dodatkowo bank lubi kontrolować czy kredytobiorca nie zmienił adresu zamieszkania - bo w razie zaległości w spłacie zobowiązań będzie go łatwiej "dopaść". "Sytuacja na polskim rynku kredytów mieszkaniowych z pewnością nie jest tragiczna, ale większość instytucji finansowych w kraju nad Wisłą zdaje sobie sprawę z tego, że wystarczyłaby przysłowiowa iskra, aby doszło do nagłej fali niewypłacalności. Dlatego też lepiej dmuchać na zimne - sprawdzając swoich kredytobiorców - niż nagle zostać bez środków na funkcjonowanie banku" - tłumaczą ekonomiści. Pytanie tylko czy nie jest to naruszanie prywatności kredytobiorcy? Co ciekawe - wszystkie elementy (w tym możliwość wizyty domowej) są zawarte w umowie kredytowej. Warto więc dokładnie przeczytać na co się zgadzamy korzystając z pieniędzy banku na zakup naszego wymarzonego lokum, abyśmy nie mieli potem żadnych pretensji (zarówno do samych siebie, jak i banku).

Prognozuje się, że z miesiąca na miesiąc banki będą coraz częściej monitorowały kondycję finansową swoich kredytobiorców hipotecznych, aby sprawdzić którzy z nich mogą nagle przestać spłacać swoje zobowiązania. Wszak nie od dziś wiadomo, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Problem jednak w tym, że owe zapobieganie może być nieładnie mówiąc "upierdliwe" dla kredytobiorcy.